poniedziałek, 7 lipca 2014

Życie to milion uśmiechów. Tysiące litrów łez. Setki nadziei. Kilkadziesiąt wspomnień. Parę upadków. Jeden cel - przetrwać.

Nie było mnie tu tak dawno, że kompletnie nie wiem od czego mam zacząć. Zacznijmy może od tego, że tuż po Wielkanocy zaczęłam 6tygodniowe praktyki. Czułam się tam jak ryba w wodzie a właścicielka całej agroturystyki była dla mnie jak dobra przyjaciółka z którą z dnia na dzień dogadywałam się lepiej a rozmowa kleiła się nam tak, jakbyśmy znały się dobre kilka lat. Poznałam tam również wiele wspaniałych,otwartych, ciepłych i troskliwych ludzi z którymi dogadywałam się wspaniale.Obsługując z nimi jakąkolwiek imprezę czas leciał nieubłaganie szybko nie myśląc o tym.. że bolą cie plecy, nogi a tu jeszcze przed Tobą cała noc. 
Po odbytej praktyce zostałam 'pracownicą' tej właśnie agroturystyki i co jakiś czas obsługuję gości mających okolicznościowe imprezy. Spotykam na co dzień moje kochane mordy, poznaję nowych ludzi w przeróżnych okolicznościach ale szczerze ? Ciesze się. Być może jest to nie raz ciężkie, męczące.. ale lubię to co robię.
w pracy .. z Mateuszem i Gochą :))

Po tak długiej nieobecności w szkole.. nie mogłam się przyzwyczaić. Te praktyki były jak mini wakacje jednak..trzeba było się znów przestawić zacisnąć pięść(na szczęście tylko na krótki czas) i powiedzieć : 'dam radę'. Czy było ciężko ? Nie.. Jedynie co było tak cholernie stresujące i wkurwiające to nauczyciele.. którzy byli jeszcze gorzej upierdliwi. 

Pewnego poranka.. pijąc kawę z mamą i sąsiadką dostaje telefon : 'aaaaaaa, zdałam Paulina, zdałam' .. Słysząc to, uświadomiłam sobie, że moja kochana K. zdała właśnie prawo jazdy i stała się małym rajdowcem. Tego samego dnia od razu pojechaliśmy świętować... Być może nie był to alkohol-bo był to początek tygodnia i nawet nie było jak.. ale za to najedliśmy się i miło spędziliśmy wieczór razem. Właśnie równe tydzień temu.. odbierała małą, prostokątną pociechę i stała się kolejnym szalonym kierowcą na naszych drogach.

Co dalej.. ? U nas, czyli u mnie i mojego chłopaka wszystko w jak najlepszym porządku ! Jesteśmy obok siebie prawie już dwa lata i jestem przeeeeeeeeeeszczęsliwa u Jego boku.
Dwa tygodnie temu miał wypadek.. Mało co bym Go nie straciła..przez cholernego faceta, który nawet nie miał prawa jazdy.. Na szczęście jest tylko mocno pościerany ale co jakiś czas ciągle pobolewa go inna część ciała.
W tamtym momencie przed oczyma stanął mi cały świat, kiedy zadzwonił do mnie niespokojny.. a ja nawet nie zdążyłam Go wysłuchać i już popadłam w płacz. Zamiast ja Go podnosić na duchu.. robił to On, który sam cierpiał z bólu.
Dziś na szczęście jest już wszystko dobrze. Ostatnie rany się dość szybko goją dlatego nie muszę już tak uważać na Jego ciało , że w coś go uderzę..zapominając, że na tą stronę właśnie upadł. Teraz już szaleje, dokucza i jest bardziej niedobry niż był ! :))



Każdy chyba już zauważył, że stałam się szczuplejsza. Jak to się zaczęło ? Sama nie wiem. Po prostu moje życie w pewnym momencie zaczęło jakby na nowo istnieć. Zaczęłam ćwiczyć od tak a  był to akurat okres taki.. kiedy ćwiczenia wykonywać mogłam i na dworzu i w domu. Jadłam na godziny w mniejszych ilościach, niż mogłam wcześniej. Owszem- nie jadłam tego co tłuste, smażone i jednym słowem takie 'ala..zakazane'. Nie mając określonego celu, nie sugierując się żądnymi dietami cud na internecie albo tabsami-po których weszłoby na mnie drugie tyle.. - schudłam 21kg.
Rodzina i znajomi sami zauważyli zmianę szybciej ode mnie. W lustrze ciągle widziałam tą samą Pauline. Jedynie co spostrzegałam to rozmiar. Kiedyś nosiłam duuże, workowate ubrania którymi chciałam zamaskować wszystko. Jednak co jakiś czas zmieniał mi się styl. Zaczęłam nosić obcisłe rzeczy i naprawdę się w tym sobie podobałam. Z rozmiaru nawet 42 zeszłam do rozmiarów XS, S oraz 34 i w sylwestra mogłam założyć sukienkę o jakiej nie marzyłam.
Kiedy powiedziałam sobie STOP aby nie zwariować.. i przestałam ćwiczyć tak co dnia, jedząc po woli 'zakazane' produkty.. waga spadła jeszcze bardziej. Nie miałam na to żadnego wpływu.
Teraz..jem wszystko ale oczywiście nie tak jak kiedyś, że mogłam stać przy lodówce co 20 minut, jedząc dzień dnia rzeczy smażone i ciężkie. Odzwyczaiłam się od słodyczy i uwierzcie, że jakoś mnie do nich nie ciągnie. Owszem, kiedy mam ochotę na nie-idę i kupuję. Kiedy mam ochotę na fast-fooda.. zabieram mojego chłopaka i od razu jedziemy na jakiegoś kebaba albo pizzę.
Kiedyś było to na mojej liście zakazanej.. ale po woli zaczęłam sobie uświadamiać, że..mogę jeść wszystko ale z głową! , co jakiś czas-a nie codziennie bo nawet nie mam na to co dzień ochoty i na jakiś czas mega fast-food zaspokoi moje podniebienie. 
Przecież nie można zwariować na punkcie kalorii, że przekroczy się swój dzienny limit a z dnia na dzień będzie się planować co trzeba zjeść. NIE ! To nie tu o to chodzi.
Teraz, kiedy nawet chcę przytyć kilka kilogramów czuję się wspaniale. Ciesze się, że osiągnęłam coś sama z czego widać naprawdę efekty.. a wszystko to zawdzięczam ćwiczeniom, mojej silnej woli i chłopakowi, który był przy mnie.

Co do rozpoczęcia wakacji - druga technikum zakończona z 4.94 z czego jestem nieziemsko zszokowana i zadowolona także wakacje można było zaczynać świętować!
 
Przez dwa tygodnie w Polsce był mój najstarszy brat z żoną z którymi pewnej niedzieli wybraliśmy się na imprezę wraz z moim chłopakiem jak i  drugim bratem..
Wiecie co ? Tak bardzo dobrze czułam się w ich towarzystwie ponieważ od tak dawna nigdzie razem nie byliśmy. Dogadywaliśmy się jak nigdy, pierwszy raz wszyscy pod nosem bluźniliśmy śmiejąc się z tego oraz wydurnialiśmy się jak za czasów kiedy to oni..nosili mnie na rękach kiedy byłam mała, dokuczali i byli nieznośni.

Nie będę już wdrażać się więcej w to co było wcześniej i czego nie opisałam w ciągu tych kilku miesięcy.. bo naprawdę nie starczyłoby mi dnia na opowiadanie.
Co do teraźniejszości.. wczoraj kiedy mój K. skończył wcześniej pracę..niż miał to zaplanowane wybraliśmy się z moim maleństwem na rowery. Pogoda była tak bardzo zdradliwa , że nie było wiadomo w którą stronę ruszyć aby nie zmoczyło nam dup ! :)
Kiedy pogoda się ustatkowała, wypiliśmy zimne piwo..zjedliśmy zimne lody i ruszyliśmy.
Spędziłam z Nim cudowny dzień i akurat w tą niedzielę.. mijał nam 22miesiąc razem :)
Teraz ..moje szczęście smaży się na dachu z moim tatą ponieważ właśnie poprosił Go o  tygodniową pomoc w założeniu blachy :) Szczerze mówiąc..to im współczuję. Słońce,które odbija się od blachy daje tak nieźle popalić..że człowiek wieczorem jest jak roślinka.., zmęczony i padnięty. 

Idę szykować sobie obiad, za niedługo zostanę sama w domu ponieważ mama jedzie pomóc cioci na cały dzień także muszę sobie szybko znaleźć zajęcie.
Trzymajcie się, korzystajcie i róbcie się na murzyna ..ponieważ pogoda naprawdę dopisuje!
 arbuz <3!
 TAK SIĘ CHŁODZIMY :))
buźka.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Trzymaj się z dala od ludzi, którzy próbują pomniejszać Twoje ambicje. Mali ludzie tak robią, a naprawdę wielcy sprawiają, że czujesz, że i Ty możesz być wielki.

Nie wiem od czego zacząć. Tak dużo się działo a mnie przez tak spory czas tu nie było. Nie będę cofać się zdarzeniami w tył bo to bez sensu. Powiem wam tylko, że spędziłam ten czas cholernie sympatycznie :) Owszem, było raz ciężko-raz lżej ale tak to już bywa.
Ogrom nauki przed zakończeniem pierwszego semestru, z którego wyszłam jednak z jedną trójeczką i ze średnią na karku 4.60 ;> Umilanie sobie czasu jak można tylko było. Pewna sobota przetańczona do rana ze znajomymi, tydzień siedzenia w domu przez nienośną zimę i zaspy, z którymi nie raz nie dawało się walczyć.

Za nami również walentynki- już drugie, razem spędzone jak zawsze w przeeezabawnej atmosferze. Co z tego, że to 14luty.Owszem.. czemu nie, był on dla nas wyjątkowy bo to w końcu dzień zakochanych i atmosfera w koło była nieco inna niż zawsze. Jednak ja kocham Go każdego dnia po równo, bez żadnego wyliczania i typowania sobie dni, że tego dnia kocham bardziej a tamtego kocham mniej - przecież to śmieszne !
Tego dnia mieliśmy duużo czasu aby powspominać sobie nasze  pierwsze 'zaloty' , pierwsze ciche spojrzenia, sprzeczki i nasze grymasy i uwierzcie, że ubaw był po pachy mimo, że z jednej strony było to takie słodkie i niewinne ;D
Nie mogę sobie tylko uwierzyć, że taki ktoś.. jak mój chłopak - który z natury jest uparty, twardy i mający swoje 'ja' tak bardzo angażuje się w to wszystko. Na początku nie mogłam 'utrafić w Jego uczucia' , nie wiedziałam co on tak naprawdę czuję i myśli.. Teraz ? Nie wyobrażacie sobie jak się zmienił, jak o mnie dba, jak dba i pielęgnuje to, co razem stworzyliśmy nie dopuszczając nawet sobie przez myśl, że mogłoby nas nie być. Wiadomo.. Zdarza się tak, że jeden dzień może przekreślić wszystko ale to raczej nie ten przypadek. Jest w stanie odbudować każdy dzień kłótni tworząc go dniem pięknym. A kiedyś ? Siedział by z założonymi rękami nie wiedząc co ma robić.. by jeszcze tego bardziej nie spieprzyć.
Jestem tak bardzo szczęśliwa i dziękuje mu .. Dziękuje mu za wszystko i za każde poświęcenie się - te małe i te większe.

Również pewnej soboty, kiedy siedzieliśmy sami jedząc pizze i oglądając tv dostaliśmy telefon z propozycją 'zabawy' w okolicznej wiosce z Pauliną - dobrą znajomą mojego chłopaka,  Magdą i Konradem ;> Brzmi to dość zabawnie ale tak.. Mieszkam na wsi nie wstydząc się tego i tego nie ukrywając a takie typowe zabawy naprawdę potrafią poprawić humor człowiekowi i dać czas na spędzenie czasu ze znajomymi- nawet w takich okolicznościach czy warunkach. Uwierzcie.. Bardziej kręcą mnie grille, ogniska, domówki w których jesteśmy tylko my i nasi znajomi i nikt obcy nie patrzy Ci się na ręce nie obijając się o Ciebie. Nie mówię, że jakieś dyskoteki nie wchodzą w grę.. Owszem, że wchodzą.. i nawet nie dawno byliśmy w klubie i nie mówię,że nie było fajnie.. bo było - ale to już jednak inna bajka niż Twoi znajomi, luźna atmosfera i brudny podkoszulek, który przypadkiem ubrudził Ci się sosem.

Za mną również dwie nieprzespane noce. Mama , która obchodzi imieniny w tłusty czwartek, robiła przyspieszoną kolację w sobotę. Z racji tego, że nie wszystkim pasowało, rozłożyła to również na niedzielny obiad. Tak właśnie przez dom przewinęło się około 40 osób. Także dwa dni ja, jak i moje serducho spędziliśmy czas z rodzinką. 
Śmiać mi się chciało jak o 3 w nocy, kiedy wszystko już posprzątaliśmy oglądaliśmy prezenty i składaliśmy odkurzacz ledwo widząc instrukcję obsługi z zaspanymi powiekami.

W dodatku w czwartek na tygodniowy wypoczynek przyleciał mój brat z żoną ;> Drugi brat zaś - dobrze się miewa i ciągle dzwoni do mamy o jakieś przepisy z czego mamy niezły ubaw.. ponieważ nigdy nie widzieliśmy go w kuchni przy piekarniku bądź z patelnią w rękach a teraz? możemy go sobie tylko wyobrazić.

Tydzień ferii za nami. Jakoś nie uważam to za przerwę zimową a raczej pogoda za oknem bardziej podobna jest do przerwy majowej tylko z trochę niższą temperaturą ;> Szczerze ? Ciesze się ! Dość mam tych wszystkich ciężkich rzeczy noszonych na sobie i marzę by tylko je zrzucić i przestawić się już na tryb wiosenny i coraz dłuższe dni.
  
tak w szkole omawiamy 'Lalkę' ;))
najcudowniejsze skarby !
takie niespodzianki to ja lubię ;)
  
dzisiejsze śniadanie <3 ! Niestety.. ze sklepowymi truskawkami.

Kończę .. moimi aktualnymi zdjęciami. Idę korzystać z ostatnich dni wolności. Chciałam wam tylko powiedzieć, że u mnie ze szkołą będzie tak, że chodzę tylko półtora miesiąca z ostrym zapierdzielem a potem idę na półtoramiesięczne praktyki. Wracam do szkoły w czerwcu- ale nie ukrywajmy. Czerwiec to miesiąc poprawek, leniuchowania się i wyczuwania w powietrzu wakacji. Dlatego Paulina bierze się ostro w garść , spina się i ogarnia szkołę w ten czas :))
Idę umówić się z dziewczynami na nocki,potem na jakiś wypad do miasta, następnie na jakiś miły wieczór przy dobrym piwie i wyborowym towarzystwie. Muszę nadrobić z nimi ten stracony czas zagracony codziennymi obowiązkami.. awrr.
TrzymajCie. Zajrzę.. przy najbliższej wolniejszej.. okazji.

piątek, 24 stycznia 2014

K a ż d y ma prawo, żeby kochać. Nie ważne jak wygląda, tylko jaką ma siłę jego miłość.

Semestr powoli dobiega końca, oceny mnie zadowalają a ta jedyna dwójeczka przy samych czwórkach i piątkach z piętnastoma przedmiotami na karku - mnie dosłownie bawi :D Cóż.. :)
Nie miałam kompletnie czasu-przyznaję. Wszystko biegło znacznie szybciej niż się spodziewałam. Niedawno odliczałam dni do ferii a tak naprawdę.. nim się obejrzymy - zaraz one będą. 
Zima w końcu pokazuje swoje "JA". Już nie cacka się z nami dlatego my , coraz częściej na nią narzekamy. Temperatury są cholernie niskie, mróz pieści nas w policzki a wszystko zamarza na pewien czas. Jeżdżenie autobusem do szkoły też nie jest przyjemnością... dlatego na pewno najlepiej całymi dniami byłoby siedzieć w domku ;) kiedy to tato przed wyjazdem do pracy pali w piecu a potem mama dokłada swoje dwa grosze i w domu staje się nagle jak w ulu. Ale to dobrze .. Kiedy wracamy przemarźnięci - miło jest tak posiedzieć jedząc pyszny obiad.
Co u mnie ?
Na dniach byliśmy z Karo i Dominikiem w MC'u na pysznym shak'u , odwiedziłam również moją kochaną Agatę z którą mogłam wypić zdrowie za jej pełnoletniość, gdzie cholernie spędziłam mile czas !
Jutro mój brat wylatuję do pracy. Dom zrobi się już całkowicie pusty a mama już przeżywa, że nie będzie miał kto wyjadać jej obiadów. Cóż.. 
W tych czasach wyjazdy są tak strasznie popularne i potrzebne dla młodych ku ich rozwinięciu, że głowa mała. Każdy pragnie dorobić sobie na życie jak tylko może - dlatego ciesze się, że on tego chce, ma ambicje i z byle czym w życiu nie zostanie.

Jutro też przyjeżdża do nas mojej mamy siostra rodzona, która ciągle ma coś do powiedzenia i buzia z chęcią by się jej nie zamykała, jest ona przepełniona taką energią.. że sobie nawet tego nie wyobrażacie i mimo tego, że nocami płacze z tęsknoty za mężem, którego rocznica śmierci była w nowy rok.
Tacy ludzie też cieszą się życiem - bo muszą. Przecież życie się nie kończy - toczy się dalej mimo braku najbliższej osoby obok siebie. Wiadomo.. Odczuwamy brak, totalną pustkę ale nie dajemy się w to głębiej wpędzić, żyjemy. Takim przykładem jest właśnie ona za co ją tak bardzo podziwiam.

W domu jutro będzie wesoło. Wszystko będzie na wariackich papierach a noc będzie nieprzespana. Może namówię misia by wpadł do mnie z jakimś dobrym piwem i filmem ? Dobry pomysł.
Dziś upiekłyśmy z mamą najzwyklejsze piernikowo-jabłkowe muffiny i już połowa znikła z tacy ;) To lubimy najbardziej ! 

TrzymajCie się ciepło. Ja uciekam zrobić sobie herbatę bo od kilku dni walczę z bólem głowy i katarem <wrrr>
....

życie jest małą ściemniarą (...)

piątek, 10 stycznia 2014

Prawdą jest, że tylko ciosy od życia i bolesne doświadczenia pomagają nam dorosnąć.

Wolne minęło jakoś tak szybko.. a może tylko dlatego , że ciągle było 'coś' i czas nie stał w miejscu ? Ale nie żałuję. Wszystko minęło i zakończyło się na duży plus !
Zaczeła się szara rzeczywistość ? Tak.. szara. Pogoda za oknem coraz bardziej chce przypominać aurę zimową chociaż nieco jej się to nie udaje i co jakiś czas pogoda robi się ponura a z nieba zaczyna padać deszcz zamiast śniegu.
W autobusie zakładam słuchawki , odrywam się od rzeczywistości i tak naprawdę budzę się przed ostatnim przystankiem widząc zza szyby, że pogoda jest taka sama jaka była.. kiedy wsiadałam do autobusu - ciemno, w okół jakieś przebłyski świateł i nic więcej.
W szkole zanim coś nabierze tempa .. wybija nagle południe. Zaczyna się wystawianie ocen, marudzenie jacy to my jesteśmy 'nieodpowiedzialni' i wysłuchiwanie przeróżnych bzdet nauczycieli.
Marzymy tylko o powrocie do domu, ciepłym obiedzie, ciepłym kaloryferze i kubku dobrej zielonej herbaty lub kakao z piankami. W międzyczasie przewiną się obowiązki szkolne...
tyyle pyszności !
 taaki odpoczynek !
Mimo, że woda paruje.. moje ciało zaczyna czerwienić się - uwielbiam wchodzić do gorącej wody ciągle nalewając nową aby nic mi nie wystygło i było takie samo. CHORY NAWYK. Wtedy nie mam najmniejszej ochoty ruszyć się stamtąd i olać wszystko w koło.

Teraz idę zrobić sobie herbatę, położyć się łóżka i leniuchować tak długo.. jak sen mnie nie zmoże. TrzymajCie się ciepło , buźka.   

A wszystkie moje myśli.. przy Tobie się burzą.

środa, 1 stycznia 2014

Teraz tylko do przodu. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale zawsze przed siebie.

.. wstecz.
24 grudnia - Wigilia. Dzielenie się opłatkiem, życzenia .. to to, za czym jakoś nie przepadam. Nigdy nie wiem czego życzyć a przecież standardowe życzenia można mówić do ucha sobie co dnia..
Usiedliśmy do kolacji o 17. Stół od rogu do rogu zastawiony był syyytym jedzonkiem a ja wzrokiem nie wiedziałam za co mam się pierwsze zabrać. Było miło, fajnie i rodzinnie :) Posprzątaliśmy z mamą a potem na 22 pojechaliśmy na pasterkę .. Fakt faktem nie lubię jeździć do kościoła tak późną porą.. ale jedynym plusem było chyba to, że pośpiewałam kolędy i nie przymrużyłam oka nawet na minute. Czułam się jak mały dzieciak, siedzący cicho w ławce i słuchający każdego szmeru w koło.
25 grudnia - dzień tak naprawdę zabiegany. Rodzice pojechali na obiad do cioci a ja już z południa pojechałam do Krzysia. Roboty było tam co niemiara.. ale dałyśmy radę. Wszystko się udało , było wręcz cudownie.
nie mam pojęcia do tej pory, co one chciały zrobić ze mną .. -,-
<3 !
26 grudnia - posprzątaliśmy, zjedliśmy cieplutką zupkę i położyliśmy się odpoczywając. Włączyliśmy film, wzięliśmy mandarynki, przekryliśmy się kocem i leżąc w objęciach spędziliśmy tak cały dzień <3.
27 grudnia - kolejna osiemnastka na karku. Tym razem na godzinę 18 u Pauliny ;) Nogi kompletnie mnie nie nosiły.. a przez cały dzień chodziłam taaak bardzo niewyspana, że sobie tego nie wyobrażacie. Nie mogłam kompletnie spać i co dnia.. wstawałam około 8 -,- Przecież to chore ! 
tapeta myszki.
28 grudnia - byliśmy w domku około trzeciej, zdążyłam przymknąć oczy a już musiałam wstawać. Pomagałam mamie zrobić małe co nie co w kuchni bo wieczorem mieliśmy mieć gości.. Jeszcze tego brakowało. Kolejna noc nie przespana. Plusem było to, że mogłam spokojnie usiąść z ciepłą herbatą przy ukochanej osobie i od wszystkiego się odłączyć.
29 grudnia - zmęczeni.. bez sił zasnęliśmy. Pamiętam, że mama tylko się z nas naśmiewała -.- że chyba na jakiś czas będziemy mieli dość jedzenia, tańczenia jak i zarwanych nocy. Owszem ! My już mieliśmy tego dość.

Na dniach nie działo się nic ciekawego. Każdy wykonywał swoje codzienne obowiązki aż w końcu..
31 grudnia - ostatni dzień i ostatnia noc 2013. To tu zostawialiśmy wszelkie zmartwienia związane właśnie z tym rokiem. To z nim spędziłam kolejnego sylwestra razem jak i ze znajomymi. Mimo wszystko jakby nie było.. z Nim i i z nimi zawsze będzie wspaniale. 
Odliczaliśmy sekundy do północy po czym otworzyliśmy szampana, złożyliśmy sobie wszyscy życzenia i wypiliśmy szampana z butelki. W pewnym momencie słońce podeszło do mnie i powiedziało.. że ma cichą nadzieję, że kolejnego sylwestra spędzimy również razem, że bardzo mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życie <3Tak.. zaczęłam NOWY ROK, w ramionach mojego całego życia <3
Nie mogę tylko uwierzyć, że to wszystko minęło tak szybko, wiele się zmieniło i wiele wyszło na prostą. Były przeróżne potyczki.. ale jednak nie zaliczam ten rok do najgorszych.
Cały dzień leniuchujemy. Cały dzień w łóżku z zimnym szampanem obok. Tego chyba potrzebowaliśmy. Jutro niestety się nie wyśpię..bo jadę załatwić kilka spraw na mieście i mam nadzieję, że uporam się z tym w kilka godzin i będę łapać pierwszego lepszego busa aby być jak najszybciej w domu.

Nie wiem gdzie moje serduszko wszystko mieści ale zjadł przed chwilą 5 parówek, 3 skrzydełka, 2 zawijasy z serem i pieczarkami i rybę grecką ;o Nie to.. że może nie wiadomo jak dużo .. ^^ ale taak na noc to lubi on mieć zachcianki ;)

Mniej więcej po jednym zdaniu z każdego dnia mojej nieobecności tu napisałam. Uzupełniłam co nieco by nie mieć jakiś tam zbędnych znów zaległości. Być może zdjęcia z 18,sylwestra będą miała dniach i jeżeli będę się nadawać.. na pewno jakieś tu pokaże. Teraz znikam stąd , trzymajCie się ciepło.

wtorek, 31 grudnia 2013

Zamiast ciągle narzekać zrób coś i zacznij zmieniać swój świat ! 2o13/2o14.

Wszystko uzupełnię w wolniejszej chwili na dniach.. Teraz tylko zajrzałam tu na chwilę.Chciałabym życzyć lepszego 2014, bez zmartwień, wszelkich obaw. Byśmy mówili sobie ciągle , że to nam się uda, że damy radę. Zakończmy ten rok z wielkim hukiem !

TEGO .. co NAJLEPSZE.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dopóki nie poznałam Jego nie wiedziałam,że tak bardzo można chcieć o kogoś walczyć.

A dajcie spokój .. jakie urwanie głowy -.- ! Krzątanina do potęgi entej .. chociaż w te trzy dni świąt rodzice jak i ja, będziemy w domu tylko we wigilię czyli raptem przez jeden wieczór. 
Multum krojenia wszelkich dupereli, smażenia, pieczenia i nawet wolnej chwili by spokojnie coś przegryźć. Kiedy miałyśmy wolne dziesięć minut obiad pochłonęłyśmy razem z mama tak.. jakbyśmy nie jadły z tydzień. Nabrałyśmy trochę sił i dokończyłyśmy wszystko co zaczełyśmy. W końcu mogłyśmy spokojnie usiąść.. z kubkiem ciepłej , dobreej herbaty.
 
Wokół totalny harmider. Ciągle czegoś brakuje i ciągle trzeba coś dokupywać..Choinka już ubrana, światełka w pokoju założone również, jemioła zawieszona, kiloooooogramy mandarynek kupione i przygotowania do świąt pełną parą.. Ale w dodatku, że we Wigilię ma być 6 stopni na plusie.. to nie będą prawdziwe święta. Przecież to się w głowie nie mieści -,-
 <3 
Chciałam bardzo podziękować z całego serca mojemu Krzysiowi za sobotę i niedzielę   spędzoną razem <3. Świetnie się bawiłam a uśmiech na ani sekundę nie zszedł mi z twarzy.

Z racji tego, że nie będę miała czasu cokolwiek tu napisać.. chciałabym wam życzyć spokojnych i radosnych świąt. Totalnego obżarstwa i upragnionych prezentów. Aby wszelkie zmartwienia które miały miejsce w tym roku znikły z nadchodzącym 2014. Będziemy o rok starsi, rozsądniejsi i pełni nowych wrażeń. Życie ciągle będzie nas zaskakiwać.. ale przecież rolę mogą się odwrócić i to my .. możemy zacząć zaskakiwać je ?
marzenia klasowej koleżanki !
chill <3 

 Raz, dwa, trzy ! Powolutku łapie mnie spokój i równowaga w serduszku. Jest bezpiecznie, teraz tylko realizować i spełniać o czym się marzy .. TAK.

czwartek, 19 grudnia 2013

N i e w a ż n e gdzie jesteś, mój księżyc jest z a w s z e taki sam jak Twój !

Dziś w szkole byłam tylko zaledwie na dobre dwie godziny. Nie było co tam robić a na korytarzu przemieszczała się dosłownie 'garstka' ludzi. W szkole odbywały się Jasełka.. ale że byłam na ich próbie to stwierdziłam, że wolę dłużej pospacerować po zimnym mieście. Fakt - dzisiejszy dzień ładnie mroził nam noski a każde wejście do ciepłego sklepu było rajem. Załatwiłam do końca sprawy , porobiłam końcowe zakupy a kiedy wsiadłam do autobusu.. usnęłam jak zabita. Jednak miasto daje człowiekowi popalić w kość.
Dzień nie należy do moich 'najlepszych'. Czemu ? I don't know.. Jestem totalnie bez nastroju, bez energii i bez jakichkolwiek pozytywów na tutejszą chwilę. Żyjemy w wyimaginowanym świecie i tak naprawdę nie zdołamy go zrozumieć.
Potrzebuję teraz tylko Jego, tu-obok. Nie chce innego faceta - chcę, by był to właśnie On. To z Nim chce spędzać cały wieczór pijąc jakąś dobrą herbatę śmiejąc się do rozpaczy. To Jego marudzeń chcę słuchać, że znowu coś mi nie pasuje. Chcę widzieć Jego uśmiech, jak ma to w zwyczaju robić, podnosząc mimowolnie kąciki ust do góry. Chcę by spojrzał w oczy, które są przepełnione szczęściem. Pragnę Go, Jego obecności, pragnę każdy dzień spędzać przy Jego boku. Potrzebuję Cię, słońce.. :(

Jedyną pozytywną wiadomością na dzień dzisiejszy jest to, przed nami błoooogie kilkunastodniowe lenistwo ! Czy to nie jest piękne ? Przyznam.. Potrzeba mi tego zimowego snu chociaż taki zimowy to on się nie zapowiada. Śniegu na te święta ma być brak. A przecież co to za święta bez białej aury, minusowych temperatur i zasypywania naszych dróg. Fakt, nie lubię zimy.. , nie przepadam za świętami ale to jednak tradycja.. Jednak fajnie byłoby widzieć ostatnie dni grudnia z kilkucentymetrową warstwą białego puchu. Aby chociaż z kilka razy móc pobawić się w małego brzdąca na sankach i wrócić mówiąc mamie, by zrobiła coś ciepłego do picia bo zmarźliśmy po uszy. Niech tradycji stanie się zadość i szybko zrzucajmy z siebie grube kurtki -,- !

Że święta ? Nie mogę uwierzyć jak ten rok zleciał w okamgnieniu ;o Jak co roku spotykamy się u nas na Wigilii, w pierwszy dzień świąt uciekam na cały dzień do mojego kochanego na później wyprawianą osiemnastkę a drugi dzień świąt zapewne spędzimy razem u rodziny odsypiając nieprzespaną noc. Tak będą wyglądały moje święta. Być może jest wtedy magicznie, pięknie i w ogóle i w szczególe.. Owszem - racja, przyznam - jest tak.. Jest wtedy inaczej niż w każde inne dni czy święta w roku.. ale co z tego kiedy ja i tak za nimi nie przepadam i jakiegoś konkretnego wyjaśnienia na to nie mam. Jednak będę się cieszyć tymi dniami z innymi, bo to, że ja czegoś nie lubię nie znaczy.. że ma to popsuć całą magiczną , ciepłą i rodzinną atmosferę, o nie nie nie !

TrzymajCie się ciepło szkraby.

piątek, 6 grudnia 2013

jest tak, że wielu ludzi w pogoni za środkami do życia traci z oczu samo życie.

Problemy zdrowotne trochę zahamowały moje normalne funkcjonowanie dlatego od poniedziałku siedzę w domu. Nie wiem jak ogarnę to wszystko z tego tygodnia i pozbieram się po tak długim rozleniwieniu się <olaaaaboga>.
Także zacznijmy może po kolei. Tydzień po urodzinach wybraliśmy się do Kina. Wyjazd był dość spontaniczny ponieważ leżałam sobie odrabiając lekcje, totalnie mająca chaos w głowie jak i na głowie. Nie wyobrażałam sobie, że tak miło spędzę ten dzień ! ;> W domu byłam  po trzeciej i kładłam się z myślą, że.. rano trzeba będzie wstać, normalnie funkcjonować i niestety posprzątać całyy dom jak co sobotę. Tak właśnie było. Weekend jednak zleciał tak jak zawsze. Miło, spokojnie przy pełnym chilloucie. Myślałam tylko, że.. w poniedziałek wróci szara rzeczywistość ale z przyczyn wiadomych od poniedziałku mam przedłużony weekend.
KINO z .. moja Paulina :*
Byłam strasznie zdziwiona kiedy mama kazała mi się ubrać ponieważ gdzieś tam jedziemy. Zrobiła mi taki dziś 'ala prezent mikołajkowy jak i sobie i pojechałyśmy do fryzjera :D Takie małe co nie co a cieszy ;))
Po wszystkim przyjechaliśmy do upragnionego ciepłego domku.. Na dworze panuje totalny chaos ! Śnieg ,wiatr a z tym zamiecie i totalna pizgawa. W dodatku co jakiś czas wyłączają światło ale dzięki bogu, że tylko na kilka minut bo kiedy patrzę i słyszę co dzieje się dookoła oddycham z ulgą. Pogoda jak z bajki ! 
Po powrocie mamie zrobiłam kawę, sobie ciepłe kakao orzechowe z piankami <ommmm> . Przyniosłam i upiekłam jabłka, posypałam lekko cynamonem i takim rozkoszem zrobiłyśmy sobie z mama podwieczorek.
Jedynym plusem takiej pogody jest to, że uwielbiam siedzieć w nagrzanym mieszkaniu z czymś ciepłym obok i patrzeć na beznadziejną pogodę dziejącą się za oknem.

Być może czekamy na Misia? Zobaczymy.. czy moje piękne da radę urwać się z pracy. Teraz uciekam do kuchni poromansić z mamą bo nic nam innego do roboty zbytnio nie zostało na ten dzień ;) 
Na jutro przewidują całodniowe opady śniegu.. Czy mogę powiedzieć, że grudniowa zima zawitała ? Niech tak nie szaleje z tym wczesnym terminem.. bo zdążymy powiedzieć jej DOŚĆ. Z miłą chęcią ja już bym to zrobiła <brrr>
TrzymajCie się ciepło, buźka.

środa, 27 listopada 2013

jeżeli Ci tak naprawdę zależy, nie ma takich przeszkód, których nie przeskoczysz.

W końcu znalazłam chwilę.. aby tu zajrzeć i uzupełnić co nieco ;)
Z nami osiemnastka kolegi mojego chłopaka. Urodziny były peeełne wrażeń, nie powiem, że nie. Wróciliśmy po pierwszej bo niestety kilometry dzielące nasze miejscowości nie były aż takie małe ale osiemnastka jak najbardziej na TAK ! Po drodze jednak zahaczyliśmy jeszcze domek letniskowy ze znajomymi z którymi cudownie spędziliśmy tę noc przy kominku od którego biło rozleniwiające ciepło..To była jedna z nocy, który mogłaby się nie kończyć.

Po drodze również były moje urodziny. Szczerze ? Były cudowne ;) Dzień jak co dzień. W szkole życzenia a później ze szkoły odebrała mnie mama ponieważ załatwiała sprawy na mieście ;> Fakt faktem.. tego dnia miałam tylko 2 godziny których praktycznie nie było. Kiedy wróciłam do domu zaczęłyśmy z mamą robić coś na kolację.. W końcu wyszło tak, że dostałam od rodziców piękne róże, od mojego kochanego cudowny prezent a w dodatku.. zgasili światło i nie mając o niczym pojęcia zaczęli śpiewać sto lat a mama przyniosła tort ze świeczkami. Rozpłakałam się. Nie miałam o niczym pojęcia.. 
Dowiedziałam się, że specjalnie wstała rano, wzięła wszystkie produkty do innego pomieszczenia, pozamykała wszystkie drzwi w domu aby mnie nie obudzić i ubijała jak myszka..masę na tort. GŁUPTAS !
  
Niedziela - była na wariackich papierach. Nie zdążyłam nawet ogarnąć się do końca, wrócić dobrze z kościoła a mój chłopak z rodzicami już byli po mnie. Jechaliśmy do Jego rodziny z zaproszeniami i szczerze powiedziawszy.. MIAŁAM DOŚĆ ale nie tylko ja. Te przemieszczanie się z miejsca na miejsce stawało się już dość męczące. Powiem tylko , że ma przecudowną rodzinę z którą dogaduje się jakbym znała się od dawna. Przesympatyczni ludzi, pełni ciepła i miłości. Brzuch pękał w szwach od śmiechu, ciągłych herbat, jakiś podjadanek , które wciskały mi jego ciotki ;) Mimo tego wszystkiego.. -bardzo miło spędziłam ten dzień.

Co u mnie ? Tak naprawdę to wszystko po staremu. Życie toczy się dalej a przez nami coraz zimniejsze dni ..czyli po prostu grudzień. Co dnia marznie mi noc, co dnia w autobusie przymknę oko na dobre kilkanaście minut bo po prostu jadąc jest jeszcze ciemno i co dzień wracam do domu kiedy na dworzu robi się tzw "szarówka". Staje się to cholernie monotonne ale cóż, trzeba z bólem jakoś przeżyć te kilka nieznośnych miesięcy.

Właśnie moja miłość wróciła z pracy także.. uciekam umilić mu wieczór. Za niedługo pewnie przymknie mi się oko ale niestety tak już mam w takie dni.. przy wstawaniu po 5 na zimnego busa -,- TrzymajCie się ciepło !
Moje zdjęcie
Płock, Poland
Być może nie jestem z tych, których zrozumiesz za pierwszym razem ;)